sobota, 16 lutego 2013

Yogi i miolionowy prolog, punk'owa dzielnica i moje siema ziąąą :3

Sie - sie - sie - sieeemaaa !!
Taa, jak zapewne nietrudno się domyślić, tu pisze Elmo, z konta Yogi. Nie chce mi się jej wylogowywać, bo piszę z IPada. -,- niewygodne to ..
To taaak.. Pomyślałam sobie, że nie będę Was zanudzać opowiadaniem o tym, co porabiałyśmy w danym dniu, bo zauważyłam, że to i tak nikogo nie interesuje. Więc to, co robiłyśmy wczoraj, pozostanie taaajeeemnicąą .. O_o
A dzisiaj.. No.. Ehh, co to dużo mówić.. Mieszkamy w tak zwanej dzielnicy punk'ów - Camden Town. I dzisiaj tata Yogi postanowił, że pójdziemy ją pozwiedzać. Mówię Wam, czegoś tak dziwnego to jeszcze w życiu nie widziałam. Mnóstwo stoisk z gotycko - punk'owymi ubraniami, biżuterią, a co najważniejsze, BUTAMI! Tylu glanów w jednym miejscu to nigdy nie widziałam! I to jakich glanów! Matko Boska, one były całe w łańcuchach, kolcach, pacyfkach, flagach, panterkach, gwoździach, ćwiekach, i wszystkim, co tylko dało się jeszcze na nich upchać! Ale bądźmy szczerzy - wiele z nich bardzo mi się podobało. Może nie aż tak, żebym je zaraz sobie miała wszystkie kupić i codziennie w innych chodzić, ale super były, naprawdę.
No ogólnie, to było tyle dziwnie poubieranych ludzi.. Widziałam takiego gościa, co miał calłą głowę w dredach.. Ale nie to było dziwne.. Te dredy były seledynowo zielone! O_o
Ale w sumie to fajnie tak popatrzeć na takie indywidua, których w Polsce jest jednak niewiele. No bo kurczę, gdzie, na polskiej ulicy, znajdziesz człowieka w czarno czerwonym irokezie i resztą głowy zgoloną, w dodatku ma krótkie spodnie i kamizelkę w ćwieki!? To jednak było bardzo .. Hmmm.. Mocne doświadczenie.
No a potem kolejno to takie bardzo słynne Muzeum Figur Woskowych, sklep Beatelsów, aleja ze starociami, potem znów na spacerek do sklepów punk'owo gotyckich i teraz siedzimy w domku. Co prawda przez jakieś pół godziny nie było prądu, ale pomijając ten fakt, to jest bardzo przyjemnie :)
Rodzice Yogi i rodzice Julii grają w scrabble, Julia robi coś na laptopie, Yogi pisze prolog do nowego opowiadania (to już chyba piąte z kolei!) , a ja piszę do Was i kontynuuję pisanie dziewiątego rozdziału na moim blogu z opowiadaniem. Nie wiem, czy ktoś stąd je czyta (poza kochaną Sophie <3), ale tam..

Mam nadzieję, że Was do reszty nie zanudziłam. Obiecuję, że gdy tylko ja i Yogi wrócimy do Polski, to posty będą częstsze i ciekawsze :D

Aha, miałam Wam dopisać (bo Yogi prosi), że ona usuwa swoją zakładkę "recenzje". Nie wiem, czy zaraz, czy jak wrócimy, ona już tam zapewne knuje jakiś niecny plan za moimi plecami. FOCH!

Jutro rano (ee.. Czyli koło 12.00..) wyjeżdżamy do Paryża TGV. Czyli tym takim meg mega szybkim pociągiem podwodnym. Stamtąd pewnie też jakieś posty napiszemy, ale nie obiecuję, że często. To Wam musi wystarczyć. Przepraszam bardzo, że nie komentuję Waaszych blogów, ale po prostu nie mam czasu! Wychodzimy z domu rano, jesteśmy z powrotem wieczorem. Piszę tu posta i jeszcze zalatwiam inne sprawy, więc na prawdę, to nie dlatego, że mi się nie chce. ;c Jak wrócę, to się zmieni, obiecuję!!

Ok, to ja w zasadzie kończę. Idę pisać dalej rozdział i obżerać się batonikiem. Macie takie słit zdjątko Yogi, kiedy pisze prolog :

Taa.. Z serii " Niech króluje jakość " -,- nie no, robione IPodem, to czego ja się spodziewałam.. Już chyba robione domofonem byłoby lepsze.

Oki, no to..

Pozdrawiam ;*
~ Elmo xx
Siema ziąąą :3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz